Czarnowłosa Diana
Diana z długimi, czarnymi włosami bez grzywki chodziła mi po głowie od dłuższego czasu. Wiedziałam, że takowa istnieje, ale utrafić jej nijak nie potrafiłam. W końcu jednak się udało. Dojrzałam ją w zestawie innych lalek wystawionych na sprzedaż przez pewną Panią na Facebooku. Musiałam działać szybko, więc nie poprosiłam o dodatkowe zdjęcia lalki, gdyż to, które miałam wydawało się wystarczające...
Tak, miałam świadomość, że oryginalna główka Diany znajduje się na ciele od Steffi Love, ale to nie stanowiło dla mnie aż takiego problemu. Wzięłam ją zatem taką, jaka była.
Lalka przyszła do mnie po kilku dniach. Po otwarciu paczki zamarłam.
Rany boskie! Skąd się wzięła ta wielka pusta dziura we włosach nad czołem?! Skąd tu tyle syfu, jakichś włosów a nawet kociego futra?... Przecież to zupełnie inaczej wyglądało na tym jednym jedynym, nieco niewyraźnym zdjęciu... No tak... moja wina... nie prosiłam o zdjęcia. Śpieszyło mi się, a Pani nie poinformowała mnie, że we włosach są poważne braki. Odłożyłam Dianę do pudełka w którym trzymam lalki wymagające większych napraw. Musiałam to odchorować.
Nie minęło jednak długo, godzina, może dwie, i wyjęłam lalkę do ponownych oględzin... A im dłużej na nią patrzyłam, tym bardziej rosło we mnie przekonanie, że ogarnę ten chaos, choćby nie wiem, co!
Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Najpierw przez kilka godzin, palcami rozdzielałam każde pasmo i każdy pojedynczy włos, wyczesując przy okazji zaplątane jasne włosy innych lalek oraz kłaczki kociego futra. Następnie, Diana otrzymała długą gorącą kąpiel w pachnącej pianie, w trakcie której nie uniknęła porządnego szorowania. Po nałożeniu grubej warstwy odżywki, włosy zostały wyczesane, a po wypłukaniu pozostawione do wyschnięcia. Kolejne dwa wieczory spędziłam na ponownym czesaniu, wrzątkowaniu i przyklepywaniu włosów. W międzyczasie znalazłam w swoich zasobach odpowiednie kolorystycznie ciało od oryginalnej Diany oraz sympatyczną niebieską sukienusię. No i rezultaty całej tej pracy są następujące:
Na ile się dało, włosy zostały ujarzmione. Zwykle nie ratuję lalek z tak ogromną ilością zniszczonych włosów, ale Diana zasługiwała na to. Wiem, że zawsze można się pokusić o reroot, ale chciałam najpierw spróbować inaczej. Czy jestem zadowolona? Tak, aczkolwiek żal mi, że nie błyszczą tak mocno, jak za czasów nowości. Perfekcjonizm, You know...
Kiedy tak spoglądałam na Dianę, to przyszło mi do głowy, że jest w niej pewne podobieństwo do niemieckiej Kariny von Busch, jak myślicie?
Dziękuję za odwiedziny i zapraszam na kolejne wpisy! Do przeczytania :)
Znakomita renowacja, aż miło na efekt popatrzeć
OdpowiedzUsuń